'Cud" - Emma Donoghue

"Cud" to świetna powieść, oparta na prawdziwych wydarzeniach historycznych. Akcja rozgrywa się w 1850 roku, a bohaterką jest mała Anna, żyjąca z rodziną na biednej głodującej wsi, która rzekomo od dawna niczego nie je z powodów religijnych, oprócz boskiej manny z nieba. Moim zdaniem doskonała książka, na podstawie której nakręcono także bardzo dobry film. Ów domniemany cud zdarzył się w Irlandii

Ale ja nie o książce przecież chciałam... 

Lata 1845-1850, a nawet do 1852 roku były w Irlandii okresem ogromnego głodu zwanego Irlandzkim Głodem Ziemniaczanym, zwanym również Wielkim Głodem. Przyczyna przywlekła się ze Stanów Zjednoczonych, a był to pierwotniak o nazwie Phytophthora infestans. Paskudztwo to doprowadziło do zniszczenia 30-40% uprawy ziemniaka już w pierwszym roku. Potem było jeszcze gorzej... W roku 1846 phytophthora zniszczyła niemal wszystkie rośliny ziemniaka w Irlandii i spowodowała, że na następny rok nie było co sadzić. Była to jedna z pierwszych na świecie katastrof ekologicznych na ogromną skalę. 
Irlandia jako kraj rolniczy większość areału przeznaczała pod uprawę kartofli i zbóż. Na tych dwóch uprawach osadzało się bezpieczeństwo żywieniowe kraju. Ziemniak, który daje dobre plony, nie ma dużych wymagań glebowych i dobrze znosi wilgotny irlandzki klimat, w krótkim czasie stał się narodowym pożywieniem Irlandczyków. Zdecydowaną większość upraw stanowiła jedna odmiana o nazwie Irish Lumper, która dawała dobre plony nawet na bagiennych glebach. Zakażony zarazą ziemniak nie nadawał się jednak do niczego, ani dla ludzi, ani dla zwierząt. 
Brak ziemniaków na rynku spowodował natychmiastowe podniesienie cen innych produktów żywnościowych.

Irlandzcy chłopi musieli sprzedawać zboże  na rynek zbytu w Anglii, aby opłacać czynsze za dzierżawę ziemi, bardzo wysokie i bezwzględnie egzekwowane. W efekcie wielu mieszkańców wyspy nie miało żadnej żywności. Groziła im śmierć głodowa, a statki pełne jedzenia odpływały od irlandzkich brzegów.

Wynędzniałych chłopów planowano umieścić w tzw. workhouses (domach pracy), aby zapracowali na utrzymanie własne i swoich rodzin. Zobowiązano też posiadaczy ziemskich, żeby płacili składki na domy pracy za tych swoich dzierżawców, których czynsz wynosił mniej niż 4 funty rocznie. W efekcie tysiące rodzin eksmitowano z dzierżawionych działek, scalając je na większe czyli droższe lub przeznaczając na pastwiska. Dzierżawców usuwano też za niepłacenie czynszu, którego ze sprzedaży marnych plonów nie byli w stanie regulować. Podjęte działania sprawiały, że drobni dzierżawcy i właściciele porzucali swoje  gospodarstwa. 
 
Niejaki lord Palmerston, minister spraw zagranicznych,  właściciel ziemski  eksmitował ze swojego majątku ponad dwa tysiące rodzin. Aby pozbyć się kłopotu na zawsze, opłacił im podróż za ocean w opróżnionych z drewna ładowniach kanadyjskich statków. Warunki takiego rejsu, w tym śmiertelność, były porównywalne do tych, które panowały na statkach transportujących niewolników z Afryki. Irlandczycy, którym los nie zesłał podobnego "sponsora", sami gremialnie wyruszyli do Anglii, szczególnie do Manchesteru i Liverpoolu, gdzie do dziś stanowią znaczącą część ludności.

Irlandia była wówczas w unii z Wielką Brytanią, ale nic to jej nie pomogło, choć zasoby żywności w Zjednoczonym Królestwie, którego Irlandia była częścią, wystarczyłyby do uratowania głodujących. Co więcej, szybki wzrost liczby ludności Wielkiej Brytanii w pierwszej połowie XIX wieku zwiększył zapotrzebowanie na żywność, a był to największy towar eksportowy Irlandii, gdzie poza Ulsterem nie było dużych ośrodków przemysłowych. Irlandia pozbyła się wszelkich zapasów na rzecz swojego "sojusznika". W przypadkach takich jak żywy inwentarz i masło, wymuszony eksport mógł nawet wzrosnąć w czasie Głodu Ziemniaczanego. W 1847 roku towary takie jak groch, fasola, króliki, ryby i miód były nadal eksportowane z Irlandii, nawet gdy Wielki Głód pustoszył kraj.

Aż milion irlandzkich mężczyzn, kobiet i dzieci zginęło podczas Wielkiego Głodu, co w roku 1844 stanowiło 12 procent ludności kraju. Kolejny milion wyemigrował z wyspy, by uciec przed ubóstwem i głodem.
Niedożywienie wywołało epidemie tyfusu (uśmiercił on około 20 procent irlandzkich emigrantów do Kanady), dyfterytu, dyzenterii, cholery, ospy i grypy, których łączna liczba ofiar szła w setki tysięcy. Aż do 1931 roku – czyli do momentu, kiedy Stany Zjednoczone przestały przyjmować imigrantów z Europy, każdy kolejny spis ludności wykazywał liczbę niższą niż poprzedni.
Podczas wielkiego Głodu zwykli ludzie z całego świata spieszyli z pomocą Irlandczykom. Zebrano łącznie 1,5 miliona funtów (90 milionów w dzisiejszej walucie) na pomoc dla głodujących. Kalkuta w Indiach jako pierwsze miasto wpłaciła 14 000 funtów. Pomoc płynęła także z Ameryki. Brytyjskie Stowarzyszenie Pomocy Irlandii i Szkocji założone przez barona Lionela Rotschilda zebrało 500 000 funtów. Jego dyrektorem był urodzony w Głuszynie koło Poznania Paweł Edmund Strzelecki, słynny geograf, geolog i badacz Australii. Uważa się, że uratował 200 000 irlandzkich dzieci od śmierci głodowej, zakładając stałe punkty żywienia w szkołach. Tablica przedstawiająca jego działalność znajduje w miejscu, gdzie stał jego dom w Dublinie. W maju 2019 r. wystawę poświęconą jego pamięci otworzył prezydent Irlandii, Michael D. Higgins.

Pomnik ofiar głodu w Dublinie
W 1997 roku, Tony Blair, w czasie gdy był brytyjskim premierem, wydał oświadczenie  oferując formalne przeprosiny dla Irlandii za postępowanie rządu brytyjskiego w okresie Wielkiego Głodu. W ostatnich latach miasta, do których Irlandczycy  wyemigrowali na skutek Wielkiego Głodu zaoferowały różne upamiętnienia utraconych istnień. Boston, Nowy Jork, Filadelfia i Phoenix w Stanach Zjednoczonych, jak również Montreal i Toronto w Kanadzie, wzniosły irlandzkie Pomniki Głodu, podobnie jak różne miasta w Irlandii, Australii i Wielkiej Brytanii. Na Uniwersytecie Quinnipiac w Hamden (Connecticut)  zostało utworzone Muzeum Wielkiego Głodu.


źródło: różne strony internetowe oraz książka Idol. Życie doczesne i pośmiertne Karola Marksa Iszkowski Krzysztof

Komentarze

  1. Czytałam, książka świetna. Cenię to, że wyszłaś poza opis lektury i zamieszczasz ciekawostki z dziejów Irlandii:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Film na jej podstawie też jest wart obejrzenia, osobiście trudno mi nawet powiedzieć, czy lepsza książka czy film:) Lubię takie książki, które inspirują mnie do poszukiwania informacji.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Wyspa kobiet morza" - Lisa See

"Krąg kobiet pani Tan" - Lisa See

"O kurze, która opuściła podwórze" - Sun-mi Hwang